top of page

Ludzka ręka - podrapać niebo: Dubaj

W listopadzie 2015 wracając z podróży do Brunei i Malezji, zaplanowałam przesiadkę w Dubaju. Tym razem ustawiłam loty tak by wystarczyło czasu na wyjście z lotniska i zwiedzenie miasta choć w małym stopniu. Zastanawiałam się w zasadzie czy zostać na cały dzień.


Oczywiście całe zwiedzanie opracowałam i zarezerwowałam jeszcze przed całym wyjazdm do Azji. Dowiedziałam się, że jako obywatele Polski nie musimy posiadać wizy by oddalić się z lotniska w głąb miasta. A jeżeli przerwa w lotach będzie trwała krócej niż 14 godzin, nasze bagaże zostaną nadane automatycznie bez koniecznosci ich odbioru i potem kolejnej odprawy.


Dubaj nie był głównym celem naszej podróży, ale oczywiscie stwierdziliśmy, że byłoby dobrze zobaczyć jak najwięcej - tzn. w ramach rozsądku i bez nadmiernego pośpiechu. Przeglądając strony internetowe o tym co warto i można zwiedzić i mając niecały dzień, wybrałam i ułożyłam następujący plan:


1. Lądowanie w Dubaju o 13.00, przejazd do najbliższego hotelu i spotkanie z przewodnikiem o 15.00 - dalszy przejazd do przystani Dubai Marina.

2. 16.00 rejs motorówką po Zatoce perskiej i zwiedzanie Dubaju z morza

2. 17.30 powrót do Dubai Marina i przejazd do Burj Khalifa - wejście przez Dubai Mall

3. 20.00 wejście na najwyższy budynek świata - Burj Khalifa

4. 22.00 pokaz tańczących fontann przy Dubai Mall - jeśli zdążymy na czas.

5. 23.00 - 24.00 - powrót na lotnisko i o 2.00 powrotny lot do Anglii.


Po wylocie z Kuala Lumpur wylądowaliśmy w Dubaju o 13.00 popołódniu. Przygotowaliśmy się tak by mieć przy sobie jedynie podręczne plecaki z 'niezbednikiem' na dziś. Nawet pieniążki wymieniliśmy jeszcze w Anglii by nie biegać i nie tracić cennego czasu będąc już na miejscu. Choć nie ma problemu z dostempem do bankomatów, któe znajdują sie przy hotelach, supermarketach itp, zawsze lubię mieć przy sobie na wszelki wypadek trochę lokalnej gotówki poza samym 'plastikiem'. W Emiratach obowiazujaca walutą jest dirham dzielący sie na 100 fils. Obliczyliśmy, że powinno wystarczyć jakieś 150 dirham na osobę. Wszystkie wejściówki mieliśmy już z góry opłacone - kasa była potrzebna tylko na transport, jedzenie i ewentualne pamiątki.


Z lotniska przedostaliśmy się taksówką do położonego w pobliżu hotelu, gdzie mieliśmy spotkać się z naszym przewodnikiem o 15.00. Z jakiegoś powodu ponoć nie można było spotkać sie na samym lotnisku. Niestety nikt się nie pojawił... Czekałam do 15.15 poczym uprzejma recepcjonistka użyczyła mi telefonu by skontaktowac się z miejscowym biurem, przez które organizowałam rejs motorówką. Okazało się, że rejs został odwołany z uwagi na zawody wyscigów motorówek jakie odbywały sie dziś w przystani. Ponoć wysłali mi emaila z powiadomieniem... przepraszam - byłam w dżungli a potem na wysepkach Morza Celebes nurkując przez ostatnie dwa tygodnie - nie sprawdzałam emaili! Pieniążki zwrócili, ale cały plan zwiedzania szlag właśnie trafił! Nic to... Poprosiłam o poradę recepcje hotelu. Miałam nadzieję, że jeśli nawet nie organizują różnych atrakcji i zwiedzania dla swych gości hotelowych, to powinni mieć chociaż informację na ten temat. Na szczęście mieli ulotki informacyjne, byli bardzo uprzejmi i pomocni pomimo tego, że nie jesteśmy ich goścmi i nie zarabiają na nas żadnych pieniążków. No i jakoś tak się udało wszystko raz dwa załatwić, że mimo wszystko nie musielismy nadmiernie zmienić planów, bo znalazł sie inny operator umożliwiajacy zwiedzanie Dubaju z morza. Wskoczylismy w kojejna taksówke - nie było czasu na myślenie o innych tańszych środkach transportu - i pojawiliśmy się w Dubai Marina tak jak wczesniej ustalone - chwilę po 16.00. Zmieniło się to, że zamiast luksusowej motorówki znaleźlismy się na żółtym 'przecinaku' przypominajacym nieco ponton. Nieważne - bierzemy co jest bez wysmradzania! Troche taniej tez w sumie wyszło a 'przecinak' prół przez fale tak, ze jedna z pasażerek miała lekki problem robiąc się zieloniutka. Zwiedzanie z Dubaju z zatoki Perskiej polegało na podpływaniu pod ikonuy Dubaju znzne na cały świat takie jak m.in. Hotel Atlantis położony na sztucznej wyspie o kształcie palmy, czy też tzw. Hotel Żagiel - również położony na własnej, specjalnie usypanej wyspie do tego z własnym mostem. 'Sternik' naszej motorówki udzielał informacji na temat kazdego z ogładanych miejsc. Zauważyłam, ze najbardziej zachwycał sie kwotami wydanymi na budowe owych hoteli lub też ogromnych jachtów cumujących w pobliżu przystani. Odniosłam wrażenie, że nie ważne czy potrzebne, czy nie, najważniejsze w Dubaju jest to, by wszystko było największe, najwyższe, najdroższe, naj, naj, NAJ! Aż nasówa się stwierdzenie 'przerost formy nad trescią'. Ale, zależy kto co lubi i czym sie zachwyca.


Po powrocie do przystani kożystając z faktu, że mieliśmy zapas czasu, zamiast przepłacać za taksówke skorzystalismy z dubajskiego metra, która doskonalełaczy przystań z lotniskiem jak również z Dubai Mall i Burj Khalifa. A do tego bilety są stosunkowo tanie, więc wspominam by polecić te formę transportu. Ciekawostka taka, że dubajskie metro jest całkowicie automatyczne - to znaczy brak motorniczego. Obecnie operują linie czerwona i zielona łaczące ze sobą 49 stacji, aczkolwiek w planach jest dalsza rozbudowa. A w metrze, tzw. 'multi kulti', jako że w Dubaju ponoć aż 80% ludności to emigranci reprezentujący prawie 200 różnych narodowości. Spotkalismy nawet grupkę rodaków, którzy jak my postanowili zwiedzić Dubaj przy okazji powrotu ze zjazdu Chrzescijańskiego w Indiach.

Co do ubioru nie ma większego problemu, choć zaleca się unikanie obcisłych lub krótkich ubrań, zwłaszcza w czasie Ramadanu. Polecam oprócz lekkiego letniego ubrania wziąźć z sobą również coż grubszego bo Dubaj uwielbia intensywną klimatyzację gdzie tylko jest to możliwe.


Po przyjeździe do Dubai Mall przeszlismy do Burj Khalifa. Niecierpię wielkich galeri handlwych wiec Dubai Mall jest zdecydowanie nie dla mnie, A ta galeria jak przystało na Dubaj jest oczywiście największa na świecie pod względem obszaru...


Ponad to w Dubai Mall znajduje się akwarium i podwodne Zoo z masywną kolekcją gatównków w tym reinów. Zresztą jesli kogos najdzie ochota to bez problemu może zanórkowac z rekinami. Z racji tego, że właśnie byliśmy w drodze iz Malezji, gdzie spedziliśmy bity tydzień na nurkowaniu 3 razy dziennie w przepięknym rezerwacie na Sipadanie, gdize podziwialismy życie morskie w jego naturalnych warukach, nie skusiliśmy sie na odwiedziny w dubajskim akwarium.


Udaliśmy się wiec wprost do Burj Khalifa, czyli najwyższej budowli na świecie mierzącej bagatela 828 m mieszcząc 163 pietra. Tu powitano nas figami i arabską kawa, po czym w 70 sekund wjechaliśmy windą na 125 piętro, nastepnie przesiadka i w kolejne 20 sekund na 148 pietro, gdzie znajduje się oczywiscie najwyżej położony na świecie taras widokowy. Stąd już tylko wyciagnąc rekę i podrapać niebo ;-) Jest również taraz widokowy na 124 piętrze - przy rezerwacji biletów można więc wybrać, na który taras chce sie wjechać - jest oczywiscie róznica w cenie. Przy wyborze opcji 148 piętra jest sie w tzw. strefie VIP z symbolicznym poczęstunkiem i dostępem do obydwuch tarasów widokowych. Myslę,że warto zwrócić uwagę, o której porze dnia chce się znaleźć w 'najwyższym niebie'. Można np. obliczyć godzinę zachodu słońca i wykupić bilety na odpowiednia godzinę - zobaczy się wówczas Dubaj za dnia i w nocy. A widok z tej wysokości robi wrażenie. Aczkolwiek jako że w Dubaju jest wiele wysokich wieżowćów, bedąc na owym 148 pietrzę, trzeba wziąźć na to poprawkę bo wydaje sie, że nie jest się aż tak wysoko dopuki człowiek sobie uzmysłowi, że to ponizejto też wieżowce! W Dubaju znaleźliśmy się w pare dni po ostatnim zamachu terrorystycznym w Paryżu - na znak solidarności z ludnoscia Paryża Burj Khalifa został oświetlony w kolorach francuskiej flagi na niebiesko - biało - czerwono.


Po odwiedzinach w Burj Khalifa udało nam się jeszcze sporym łudem szczęścia załapać na pokaz tzw. 'tańczących fontann'. Znajdują się one zaraz obok Burj i Mall. A czym są tańczące fontanny'? Ano oczywiscie najwiekszym na świecie systemem choreografii fontann, znajdujacy się na zbudowanym przez człowieka, 30 akrowym jeziorze Burj Khalifa. Fontanny wystrzeliwują wodę wpowietrze do 152.4 metrów. Choreografia oczywiście pod muzykę - zazwyczaj klasyczną, ale zdarz się i w rytm przebojów, np. Michaela Jacksona.


Po obejrzeniu owego widowiska, wróciliśmy metrem na lotnisko. Całe szczęście miałam ze sobą kurtkę bo przysięgam, że przy tej klimatyzacji można zamarznąć.


Dubaj był trzecia i ostatnią częścią mojej azjatyckiej przygody w 2015 rok. Było absolutnie fantastycznie, aczkolwiek po 8 zaliczonych lotach i zmianach w strefach czasu, czułam sie na koniec z lekka ujmijmy to ładnie 'zmiętolona' i uznałam, że chyba w końcu się na 2015 z lekka wyszalałam. Zobaczymy, co przyniesie rok 2016 - plany są bowiem zawsze ;-)

Poniżej krótki filmik, z naszej wycieczki po Dubaju: rejs po Zatoce Perskiej, Burj Khalifa i na zakończenie tańczące fontanny.

bottom of page